Przez Rosję wzdłuż i wszerz – wspomnienia o spotkanych ludziach i podróżach oraz dalsze plany…

Это Питер детка!”

Wymieniona wyżej fraza jest doskonale znana mieszkańcom i turystom Wenecji Północy, do której dotarłam w marcu tego roku, aby do końca lipca tam mieszkać i studiować. „Это Питер детка!”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Kochanie, to właśnie Petersburg”, jest odpowiedzią na pytania związane z tym miastem, nie mające logicznego wyjaśnienia, wśród których są przede wszystkim anomalie pogodowe. Niespodzianek, kiedy to w ciągu jednego dnia kilka razy świeci słońce, sypie śnieg i pada deszcz tam nie brakuje…

W tych okolicznościach przyrody spędziłam semestr wymiany studenckiej na Państwowym Uniwersytecie w Sankt-Petersburgu. Studiowanie historii, kultury oraz języka rosyjskiego na tej uczelni było wyjątkowo ciekawym doświadczeniem. Wykładowcy byli życzliwi oraz pomocni, a ich wykłady poszerzyły moje zainteresowania naukowe, związane m.in.z historią Polaków w Petersburgu. Dzięki wcześniejszej współpracy ze studentami uczelni (m.in. w ramach Polsko-Rosyjskiej Wymianie Młodzieży) od samego początku miałam już tam dobrych znajomych. Wielu z nich tworzy młodzieżowe stowarzyszenie „Dyplomacja Narodów”, które zajmuje się organizacją wydarzeń kulturalnych poświęconych wybranym państwom. Dotychczas zorganizowali Tydzień Polski oraz Tydzień Izraela. W obu tych inicjatywach brałam udział przygotowując uroczyste otwarcie, konferencję, czy grę miejską.

Sam Petersburg zachwycił mnie przede wszystkim swoim niesamowitym życiem kulturalnym. Uważam, że w pełni zasługuje na miano rosyjskiej stolicy kultury: ponad 200 muzeów, na czele z Ermitażem, prawie 100 teatrów i tyle bibliotek oraz mnóstwo sal koncertowych i wystawienniczych. Tam nie można się nudzić, na co ja też nie narzekałam. Czas mijał bardzo szybko i ani się nie obejrzałam, a lód skuwający Newę spłynał do Bałtyku, zaś pod koniec maja pojawiły się długo wyczekiwane białe noce. Zjawisko naprawdę warte zobaczenia oraz okazja do długich spacerów.

W tym czasie jednak opuszczałam kilka razy dawną stolicę Rosji na rzecz mniejszych i większych podróży do Moskwy, Władywostoku, Chabarowska czy Murmańska.

Moskwa, ach ta Moskwa!

Do Moskwy wracam z wyjątkwym sentymentem, bo kilka lat temu spędziłam tam semestr w Instytucie Języka Rosyjskiego im. Puszkina. To tam rozwijała się moja pasja do kultury rosyjskiej, poznawania Rosjan oraz podróżowaniu po ich kraju. W tym roku spędziłam w Moskwie Wielkanocn wraz z tamtejszymi znajomymi oraz przyjaciółką z Polski. Po raz drugi zawitałam do stolicy pod koniec maja jako wolontariuszka na Festiwalu Fimów Polskich „Wisła”. Jest on odpowiednikem organizowanego w naszym kraju „Sputnika nad Polską”, którego replika od dwóch lat odbywa się również w Opolu. Tegoroczny moskiewski festiwal był już 10-tą edycją tej imprezy, która przyciągneła masy widzów, chcących poznać najnowsze dzieła kinematografii polskiej. Ja byłam odpowiedzialna za witanie gości, dystrybucję zaproszeń, tłumaczenia oraz kontakt z widzami. Była to kolejna okazja do przekonania się, że Rosjanie znają, cenią i lubią nasze kino oraz jego twórców.

Daleki Wschód…

Niedługo po wizycie w Moskwie wybrałam się w najdalszą podróż mojego życia, do Władywostoku i Chabarowska, oddalonych o prawie 10 000 km od Petersburga. Tym razem przemierzonych jednak nie koleją Transyberyjską, którą miałam okazję jechać wcześniej nad Bajkał, a samolotem z przesiadkami w Nowosybirsku i Irkucku. Pociągiem natomiast jechałam z Władywostoku do Chabarowska. Oba miasta wywarły na mnie ogromne wrażenie. Szczególnie otoczony z każdej strony wodą malowniczy Władywostok, który prężnie się rozwija, o czym świadczy wybudowanie kilka lat temu dwóch efektownych mostów. Pierwszy z nich powstał nad zatoką Złoty Róg, drugi to wantowy Most Rosyjski, który łączy stały ląd z Wyspą Rosyjską. Dzięki temu połączeniu w ostatnich latach powstał na jej terenie nowoczesny kampus Federalnego Uniwersytetu Dalekowschodniego. Poza tym, miasto oferuje wiele ciekawych miejsc do zwiedzania, jak np. Muzeum Władimira Arsieniewa, gdzie można znaleźć informacje o zasiedlaniu Dalekiego Wschodu Rosji, a także o Polakach na tych terenach, szczególnie o rodzie Jankowskich. Ponadto w mieście funkcjonuje katolicka parafia Najświętszej Matki Boskiej, z którą jest związana nasza polonia.

Znajomi z Władywostoku zabrali mnie jeszcze 200 km dalej na wschód, nad brzeg Morza Japońskiego. Spędzieliśmy tam weekend pod namiotami, grilując, grając na gitarze i dużo rozmawiając. Z kolei w Chabarowsku, spotkałam się z nie mniej przyjaznym przyjęciem przez tamtejszych mieszkańców. Pokazywali mi swoje miasto, którego królową jest rzeka Amur. Akurat w czasie mojego pobytu przypadał Dzień Rosji – święto upamiętniające ogłoszenie deklaracji niepodległości Rosji w 1990 r., którego huczne obchody miałam okazję obserować.

Daleka Północ

Kolejnym moim marzeniem po wyprawie na Daleki Wschód, była nieco bliższa od Petersburga północna Rosja. Główny cel tej podróży stanowiła mała miejscowość Teriberka, położona nad Morzem Barentsa. Zyskała ona sławę, dzięki zrealizowaniu w niej zdjęć do filmu „Lewiatan”. Od trzech lat odbywa się tam „Festiwal Arktyczny. Teriberka. Nowe życie”, podczas którego również byłam wolontariuszką i pomagałam w jego organizacji. Festiwal odbywa się zazwyczaj w lipcu i trwa cały weekend. Jego celem jest zwrócenie uwagi na tę malowniczo położoną wioskę. W jego czasie miały miejsce konferencje i spotkania dotyczące projektów rozwoju Teriberki. Poza tym, odbywały się koncerty znanych rosyjskich zespołów, różnorodne warsztaty i inne wydarzenia towarzyszące, jak jarmark miejscowego rękodzieła.

Po drodze na festiwal i wracając do Petersburga odwiedziłam stolicę Karelii Pietrozawodsk, a także Murmańsk, górskie miasteczko Kirowsk oraz Kiem nad Morzem Białym, skąd popłynełam na Wyspy Sołowieckie. Krajobrazy zarówno Półwyspu Kolskiego, Karelii jak i Archipelagu Sołowieckiego zapierają dech w piersiach. Fascynuje także ich folklor i kultura. Dodatkowo mogłam obserwować zjawisko polarnego dnia, jako, że przejechałam za Mienczegorskiem północny krąg polarny. Tym razem podróżowałam pociągami oraz autostopem, co również umożliwiło mi zawarcie nowych znajomości oraz rozmowy o Rosji i Polsce. Zarówno kierowcy, jak i inni wolontariusze na festiwalu byli bardzo życzliwi i gościnni oraz ciekawi tego co się aktualnie dzieje w naszym kraju. Niektórzy już Polskę odwiedzili pracując jako zawodowi kierowcy, ale byli również młodzi ludzie, którzy po raz pierwszy spotkali kogoś z zagranicy. Miałam więc okazję reprezentować nasz kraj i weryfikować wiedzę Rosjan na jego temat,  opartą czasem tylko na wiadomościach krążących w internecie czy w telewizji.

Po tej podróży wróciłam do Petersburga, gdzie kończyłam swoje praktyki w Twierdzy Pietropawłowskiej. W ich ramach moim zadaniem było przygotowywanie tras turystycznych związanych z Polakami w tym mieście.

Ostatnie dni mojego pobytu w Rosji były wypełnione spacerami, nawet po dachach petersburskich kamienic oraz zwiedzeniem m.in. wystawy „Kolory Prawosławia w Polsce”. Miałam także okazję uczestniczyć w uroczystych obchodach Dnia Floty, uświetnionego wielką paradą okrętów. Niestety w końcu nadszedł smutny czas pożegnań z przyjaciółmi i miastem, które mimo tylu deszczowych, zimnych dni pokochałam i będę za nim tęsknić.

Kierunek południe?! Olimpijska stolica czeka na młodzież z całego świata

Jednak po powrocie do Polski nie miałam czasu na smutek i nudę, gdyż czekały mnie wizyty koleżanek z Moskwy i Permu oraz zaproszenie na 19 Festiwal Młodzieży i Studentów, który odbędzie się w Soczi w październiku tego roku. Mam nadzieję, że uda mi się tam pojechać, co będzie okazją do zawarcia nowych znajomości i rozwoju współpracy z uczęstniczącymi tam organizacjami młodzieżowymi z całego świata.

 

Daria Ogon

Członek Prezydium Opolskiego Oddziału Wojewódzkiego

Stowarzyszenia Współpracy Polska-Wschód