16 grudnia br. pod przewodnictwem prezesa Józefa Brylla odbyło się kolejne zebranie Zarządu Krajowego naszego Stowarzyszenia. Pierwszym punktem obrad była dyskusja nad założeniami organizacyjno-programowymi do kampanii sprawozdawczo-wyborczej w naszej organizacji. Wchodzimy bowiem w piąty rok kadencji i zgodnie ze Statutem we wszystkich ogniwach organizacji muszą się odbyć zebrania, których głównymi celami będą: złożenie sprawozdań za okres kończącej się kadencji, wybory władz i delegatów na XX Kongres SWP-W oraz przyjęcie programu na następne lata. Zarząd Krajowy po wysłuchaniu wprowadzenia dokonanego przez prezesa oraz po dyskusji przyjął stosowne dokumenty i kalendarz kampanii.
Drugi punkt obrad związany był z dyskusją nad projektem budżetu na rok 2016. Przygotowany przez główną księgową projekt dokumentu opracowany został wariantowo, gdyż nie wszystkie elementy związane ze stroną dochodową są pewne. W związku z tym mogą być konieczne działania oszczędnościowe, dostosowane do posiadanych możliwości finansowania planowanych przedsięwzięć. Zarząd zaakceptował przedłożony dokument do realizacji.
W kolejnym punkcie omówiono kalendarze głównych imprez planowanych na szczeblu centralnym oraz w oddziałach.
Po zakończeniu zebrania członkowie Zarządu oraz pracownicy Stowarzyszenia i działacze współpracujących z nami organizacji spotkali się na tradycyjnym już spotkaniu wigilijnym, które poprowadził ks. prof. Edward Walewander.
Ks. Edward Walewander, KUL
Boże Narodzenie 2015 r.
Szanowny Panie Prezesie! Szanowni Państwo!
Boże Narodzenie to okazja do niezwykłych spotkań. Co roku spotykamy się tak bardzo rodzinnie przy wigilijnym stole w Domu Przyjaźni Stowarzyszenia Współpracy Polska-Wschód. Nasze dzisiejsze spotkanie jest niezwykle miłe i uroczyste. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i jego Współpracownikom za przygotowanie takiego nobliwego spotkania!
Zastanawiamy się nad tym, co wydarzyło się bardzo daleko i bardzo dawno temu. Rzadko się zdarza sięgać myślą do tak odległych czasów. Wspominamy Jezusa, Boga i człowieka zarazem, który narodził się w prymitywnych warunkach, w stajni betlejemskiej, z dala od ludzkich siedzib, od wszelkiego zgiełku. Niedługo potem gdy był jeszcze Niemowlęciem Rodzice musieli uciekać z Nim zagranicę, do obcego kraju, by uchronić Go przed zbrodniczą ręką człowieka. Był człowiekiem posłusznym i pracowitym. Pomagał w pracy Ojcu, ucząc się praktycznego zawodu. Kiedy dorósł męskich lat, zaczął chodzić po miastach i wsiach, głosząc tłumom prawdę o Bogu i wzywając ludzi do nawrócenia.
Medytujemy nad dziełem Jezusa z Nazaretu, którego życie było pełne paradoksów. Czasem trudno Go pojąć. Dobrowolnie żył w ubóstwie, ale nie był ascetą. Będąc doskonałym wzorem pokory i dobroci, domagał się jednocześnie, by Jego uczniowie w razie konieczności poszli za Nim na śmierć. Głosił, że miłość, pokój i przebaczenie to jedyne skuteczne środki przeciwko szerzącej się powszechnie nienawiści i przemocy. Jednocześnie nauczał z mocą, że ci, którzy zwiedli innych i przekraczają Boże przykazania, zostaną wrzuceni w piec ognisty. Gromadził wokół siebie tłumy, a upodobał sobie samotność. Wszedł w konflikt z władzą, choć nie zabiegał o sławę czy koronę. Znał wszystkie starotestamentalne teksty, ale nie należał do grona zwolenników żadnego z wielkich rabinów. Zdumiewał ludzi swą mądrością, ale nie chwalił uczonych. Cenił natomiast ubogich w duchu. Posiadał niezwykły dar uzdrawiania chorych, a nawet cudownie wskrzeszał zmarłych, jednak na końcu swego życia nie chciał uniknąć męki.
Wszystko było w Jego życiu paradoksalne, po ludzku absolutnie niemożliwe. Paradoksalny był sam początek: dziewica poczęła dziecko. Czyli: człowiek stał się Matką Boga! A u kresu swego życia przeszedł przez śmierć do zmartwychwstania!
Za życia Jezusa powstało mocarstwo większe od jakiegokolwiek przed Nim, a nawet po Nim, ale On zrezygnował z wszelkiej władzy. Pomimo tego kilka wieków po ukrzyżowaniu Jego „królestwo” było większe od tego, co było przed Nim, za Jego czasów, a także miało przyjść później. Wspomnijmy choćby mocarstwa, które upadły za naszych czasów. Pamiętamy, jak bardzo „ogniem i mieczem” zwalczały chrześcijaństwo.
Jezus przemienia oblicze świata bardziej niż ktokolwiek inny, włącznie z wszystkimi królami, rewolucjonistami czy wynalazcami, choć przeciwko Niemu od początku istnienia Jego Kościoła aż do dzisiaj powstają ludzie. Znane jest słuszne twierdzenie, że gdyby Chrystus się nie narodził, świat uległby zagładzie, ponieważ porwałby go szatan. Powtórzmy tę myśl aktualną i dla nas dzisiaj: jeśli ktoś może uratować świat, to tylko On, Jezus z Nazaretu, którego kolejną rocznicę narodzin właśnie obchodzimy. Świat może uratować On, który uformował i przemienił wiele generacji ludzkich, a także zainspirował największych geniuszy ludzkości. On wyzwala w ludziach najlepsze cechy i daje impuls do powstania najwspanialszych dzieł. Bez chrześcijaństwa, które zintegrowało i rozwijało kulturę wielu krajów, Europa nie przetrwałaby do dzisiaj. Wymieńmy to jako przykład, że naśladując Jezusa, liczne wspólnoty zakonne stworzyły powszechną opiekę zdrowotną oraz szkolnictwo. Zaczyn chrześcijaństwa dał impuls ku wyzwoleniu pracy, która wraz z Bogiem współkreuje rzeczywistość ziemską. Chrześcijańscy badacze nie znajdują nigdy sprzeczności między wiarą i wiedzą. Doktryna Chrystusowa i nauki przyrodnicze nie wykluczają się nawzajem; przeciwnie wzajemnie się warunkują i uzupełniają.
Jest wiele znaków, które podrywają nas do czynu w naszym czasie, kiedy zagrożone jest stworzenie i konieczna jest recywilizacja rodziny ludzkiej. Wspomnę o jednym, bardzo prostym znaku. Jest nim biały chleb, zwany opłatkiem. Zwyczaj dzielenia się opłatkiem znany jest tylko w Polsce i wśród Polaków, którzy z różnych przyczyn mieszkają w wielu krajach świata. Dzielimy się białym chlebem i składamy sobie życzenia. Biały chleb jest znakiem jedności między nami. Zwyczaj ten trwa u nas od stuleci. Ma głębokie korzenie w starożytności chrześcijańskiej. Znak białego chleba jest dla nas wezwaniem do jedności, byśmy stanowili „jedno serce i jednego ducha” (Dz 4, 32). Dzieląc się poświęconym białym chlebem wyrażamy tym samym pragnienie, by każdy z nas miał w sobie coś z jego istoty. By był czysty i dobry, szczery i szlachetny. Bo tylko taki człowiek może budować dobrą i twórczą przyszłość.
Chrystus, którego symbolizuje czysty, biały chleb, formuje i uzdalnia nas do największych osiągnięć i najbardziej ludzkich czynów, do powstania najwspanialszych dzieł. Już w połowie XIX w., kiedy przeżywano tragiczne skutki rewolucji francuskiej, szwajcarski myśliciel Henri-Frédéric Amiel ostrzegał, że gdy w życiu jednostki i społeczeństwa brak Chrystusa, „zaczyna się era miernoty, a to, co mierne, mrozi wszelkie pragnienia. Równość rodzi uniformizm […]. Wszystko staje się […] bardziej pospolite. Czas wielkich ludzi mija; nadchodzi epoka mrowiska […]”1. Podobnie wołał w tym samym czasie Adam Mickiewicz, nasz poeta narodowy. Twierdził, że gdy zabraknie Boga w życiu, wtedy „Wszystko przejdzie, […] wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie”2.
Jesteśmy teraz razem, by od Jezusa z Nazaretu, którego narodzenie świętujemy, uczyć się jak żyć, aby dzięki nam świat stawał się lepszy. Chcemy, by On nas inspirował w działalności naukowej, społecznej, a przede wszystkim w życiu rodzinnym. Chcemy starać się mieć w sobie coś z białego chleba. Za przykładem Chrystusa pragniemy być dobrzy jak On, jak ten wyjątkowy chleb. Niech nam Jesus we wszystkim błogosławi! To główna treść wszystkich naszych serdecznych życzeń składanych z okazji świąt Bożego Narodzenia.
Jeszcze raz wyrażam serdeczną wdzięczność za niezwykłą kulturę naszego świątecznego spotkania.